Autor DINO PEŠUT
dla F.K.
Stoję na krawędzi dachu budynku,
Krańca świata
I znowu na niego czekam.
Z powierzchni miasta
Zostały zdrapane
Spotkania
I każdy ze znajomych.
Poszukuję ludzi,
Ich myśli.
Wszystkie wielkie ludzkie tragedie
Odmierzane są
W odliczaniu,
Wyczekiwaniu
Upadku muru,
Góry lodowej
I innych pomyłek.
Ludzkie życie
Odmierzane jest czekaniem.
Wszystko inne to tylko
Dekoracja.
Właśnie w tym kryje się
Cała ich komedia.
Boski przywilej.
To właśnie widzimy my –
Anioły.
Czasami
małe dzieci,
i trochę pijaków,
romantyzm.
Z tego świata,
Batalion karny,
Klub wiecznych początkujących.
Tylko kto jeszcze im wierzy?
Jeszcze do wczoraj była era
Instagramowych guru i
Samozwańczych zwycięzców.
Czekam na niego,
Najgorszego ucznia.
Przychodzi tutaj, żeby
Palić, pić i czasami popłakać.
To ostatnie niezbyt często.
Puszcza cicho piosenki.
Ludzie na dachach budynków
Sprawiają, że się denerwuję,
Nawet, jeśli są zbyt narcystyczni,
Żeby pomyśleć o skakaniu.
Tak jak on.
W końcu przychodzi,
Zdradza mnie uśmiech.
W końcu widzę
Trochę kolorów.
Nudzę się,
Myśli sobie,
Jak każdego dnia.
Myśli sobie,
Chciałbym być znowu
Młody i głupi.
Chociaż jest dosyć młody
I nie aż tak mądry, jak mu się wydaje.
I wtedy myśli zamilkły.
Siadam obok niego
Ostrożnie.
Na wszelki wypadek.
Nikt nie powinien być sam
Pod koniec dnia,
Świata
Albo życia.
W zależności, jak kto wybrał.
Nic nie zrobiłem,
Miej żal do siebie.
Oglądałem seriale
I klipy na YouTube,
Masturbowałem się,
Jakie to przewidywalne.
Chciałbym wyciągnąć z tego jakąś naukę,
Umieć coś nowego,
Rozwinąć
Jakiś talent, umiejętność,
Niezwykłą obsesję.
Przeczytać całą poezję awangardową,
Marzyć o rewolucji.
Bo tak nauczył się działać podczas kryzysu,
Że życie ratują wielkie myśli,
Że podczas katastrof
Artyści muszą stać się politykami.
Potem znowu milczy
W sobie.
Dotknąłbym jego ręki.
Ślina, sperma i smutku krople,
Każda z nich to słona wydzielina,
Niemal aliteracja
Myśli sobie.
Może to będzie jakiś wiersz.
I mówi do siebie –
Zapisz!
Szybciej –
Zapomina.
Ja, w przeciwieństwie do niego,
Pamiętam jego myśli.
Oddałbym całą wieczność,
Cały czas, który mam do dyspozycji
Za trochę więcej tej ludzkiej odwagi.
Potem powtarza imiona:
Mirna
Jonas
Benny
Katarina
Željko
Draško
Lada
I Ana.
Tym razem
Nie wymienia
Fabijana.
Igor
Josipa
Adrian
I Aleksandra.
Już wiem,
Lista rozmów odłożonych na później.
Ja nie znam imion moich przyjaciół,
Tylko ich zmęczone twarze
I spojrzenia sygnalizujące rozpoznanie.
To smutny los
Wszystkich upadłych aniołów.
Splunął.
I czekamy, aż ślina
Spotka się z betonem
Zamiast niego.
O mało co nie trafiła
W głowę pewnej pani.
Mały przypływ adrenaliny,
Chłopięce wspomnienia.
Nienawidzę katastrof,
Wyznaje,
Bo są okrutne
względem pedałów i poetów,
Zwłaszcza jeśli tkwią
W tym samym ciele,
Myśli poetycko,
Żeby nie powiedzieć – patetycznie.
Nienawidzę katastrof,
Bo faworyzują proroków,
Tych, którzy czerpią korzyści z cierpienia innych
I chcą sobie zrekompensować stracone okazje do
Głoszenia kazań
O moralności i ekonomii.
Myśli, przekonuje siebie,
Chociaż wie, że będzie pisał,
Dzielił się swoimi wnioskami,
Zarabiał na tym
Niewielkie pieniądze.
Nienawidzę katastrof,
Bo tworzą tyranów.
Nienawidzę katastrof,
Bo są okropnie
Nudne.
A ja chcę być tylko
Młody i głupi,
I jeszcze wiecznie zakochany
W każdym swoim pomyśle.
Chcę, żeby domem było
Znowu miejsce,
Do którego wracam,
A nie więzienna cela.
To jest dla starych, niepełnosprawnych,
Chorych,
Wzdycha.
Brakuje mi widoku twarzy
Moich przyjaciółek,
Niektórych jędrnych tyłków,
Zarysu wąskich dżinsów.
Picia drinków z cudzych szklanek.
Sikania za rogiem
Po drodze do dyskoteki.
Dosyć,
Ganię samego siebie,
Nie chcę być żałosny.
Lepsze jest milczenie.
Mnie też wcześniej świat wydawał się zabawniejszy,
Gdy podążałem za nim
Do wielkich miast
I małych nocnych klubów,
W zmęczeniu włócząc się szeroki alejami,
Gdy patrzyłem na niego, jak niespokojnie śpi
W niepościelonych łóżkach.
Mnie też brakuje tamtego świata,
Kiedy wszystko,
W pewnym momencie, wydawało się trochę lepsze.
Mnie też brakuje tamtego świata,
Gdy mogłem na chwilę
Zapomnieć o tym, że jestem świadkiem,
Redaktorem encyklopedii ludzkiego cierpienia.
Pomiędzy, pod nami,
Nic się nie dzieje.
Nuda i zwlekanie,
Teraz
We dwoje władają
Czasem.
Obejmuję jego ramiona.
Kołyszemy się na wietrze
W zupełnie nowej samotności,
Łagodnej ciszy,
Kieliszku wina.
Mam dosyć życia
Ograniczonego do kilku
Priorytetów.
Dochodzi do wniosku.
On milczy.
On czeka na
Kilka wiadomości,
Odpowiedzi.
Wystarczyłoby mu kilka
Emotikonów,
Panuje kryzys.
Czas płynie najwolniej,
Gdy się już absolutnie
Na nic
I na nikogo
Nie czeka.
Puste jak opowieść bez morału
Albo chociaż komicznego punchline‘u.
Ja czekam.
Ja zwlekam.
On nie może mnie widzieć.
Nie może poczuć mojego objęcia.
Nie może wiedzieć, że jest kochany.
On kocha innego.
Głupek jest zakochany.
Zamiast pokazać światu,
Jaki jest silny,
intelektualnie sprawniejszy
I inspirujący,
On czeka na mały znak zainteresowania,
Że rozbłyśnie ekran
Telefonu.
Zamiast wynieść ważne lekcje
Z tej tragedii,
On liczy niewykorzystane erekcje.
Zamiast stać się Pytią,
On marzy o kilku
Uściskach.
I gdybym mógł,
Powiedziałbym mu,
Nie martw się,
Oddychaj głęboko,
I tak po prostu próbujesz
Przetrwać.
Wiesz o wszystkim, co cię czeka,
Większa tragedia,
Nowa recesja,
Dyktatorzy
I sępy żerujące na strachu,
Ludzkim cierpieniu.
Znowu tylko statystyka.
Gazety są teraz tylko
Zbiorem stron z kroniką kryminalną.
Już to wszystko widziałeś,
Jesteś dzieckiem epoki,
Epoka jest chaotyczna.
Skłania się ku wojnom i upadkom,
I niesprawiedliwości,
Chciwości.
Weź wdech
Pełnymi płucami,
Jakbyś był znowu
Młody i głupi,
Kierowany ciekawością.
Jesteś dzieckiem epoki,
Epoka grozi zawaleniem.
Od was oczekuje się,
Że zbudujecie
Zupełnie nowy świat.
Znowu złożycie
Jako ofiary
Swoją młodość i życie.
I gdybym mógł,
Powiedziałbym mu,
Miłość to ostatnia kpina,
Wymierzony policzek,
Proca Dawida
Przeciw jakiemukolwiek wrogowi.
Wszystko jedno, czy to wojna, katastrofa,
Choroba czy bieda.
Nie pozostaje ci wiele poza
Naiwnym zakochiwaniem się.
Lepiej, żebyś odliczał dni
Do kolejnego spotkania
Niż do nowego załamania
Systemu bankowego.
Może mnie w końcu usłyszał.
Może zagra najpiękniejsza piosenka
Jaka została napisana,
A może po prostu dostatecznie
Wyraźne wspomnienie.
Wystarczy,
Żeby ramiona
Ruszyły w rytmie,
Ręce wzniosły się ku górze,
Do obojętnego nieba.
To jednak zwycięstwo
Nad demonami,
Małymi apatiami.
Pozdrowienia dla wszystkich
Pozostałych
Romantyków.
Nadchodzi wiadomość,
Ostatnie pragnienie, by usłyszeć
Proste pytanie:
Jak się masz?
Przestrzeń znowu wypełnia się myślami,
Nierealistycznymi
I nieprzyzwoitymi
Fantazjami.
Moimi małymi porażkami,
Upadkami.
Jeśli jakieś dziecko spojrzy,
Pod określonym kątem, to
Na dachu pewnego budynku
Zobaczy wzniesione ręce
I parę złamanych skrzydeł,
Na niebie nad Zagrzebiem,
Berlinem,
Belgradem,
Sisakiem
albo Las Vegas.
Nie jesteśmy sami.
Jednak jest nadzieja,
taniec
Na parkiecie
Dyskoteki Apokalipsa.
PRAWA AUTORSKIE: Wszelkie prawa zastrzeżone.
Przekład z języka chorwackiego: Gabriela Abrasowicz
(ur. 1990, Sisak) – jeden z najmłodszych chorwackich dramatopisarzy. Debiutuje utworem Pritisci moje generacije ili o bijelom porculanu (pol. Presje mojego pokolenia albo o białej porcelanie), który był przez niego prezentowany na Forum of Young European Playwrights na festiwalu Neue Stücke aus Europa w Wiesbaden. Krajowa premiera odbyła się w Chorwackim Teatrze Narodowym w Splicie w 2013 roku. Tekst dramatyczny (Pret)posljednja panda ili statika – (Przed)ostatnia panda albo statyka zdobył pierwszą nagrodę im. Marina Držicia, którą przyznaje Ministerstwo Kultury. Sztuka została wystawiona w 2015 roku w Zagrzebskim Teatrze Młodych, a także doczekała się w 2018 roku serbskiej realizacji scenicznej w Teatrze w Šabacu (reż. Maksim Milošević). Ten sam dramat wzbudził zainteresowanie organizatorów programu Stückemarkt na festiwalu Theatertreffen w Berlinie w 2016 roku. Autor zdobył również Nagrodę im. Marina Držicia za utwory Veliki hotel Bezdan (pol. Wielki hotel Otchłań, 2015), Stela, poplava (pol. Stela, powódź, 2016), Olimpia stadion (pol. Stadion Olimpia, 2017) i Granatiranje (pol. Ostrzał, 2020).
W 2019 roku w Miejskim Teatrze Dramatycznym Gavella odbyła się premiera spektaklu Stela, powódź (reż. Selma Spahić).
Pešut pracuje także jako dramaturg i współpracuje z różnymi teatrami w Chorwacji i za granicą.
W 2018 roku opublikował swoją pierwszą powieść Poderana koljena (pol. Zdarte kolana).
Zdobył główną nagrodę w ósmej edycji konkursu belgradzkiej Fundacji Hartefakt na najlepszy współczesny dramat zaangażowany pisany w języku serbskim, chorwackim, bośniackim, słoweńskim, macedońskim, albańskim albo czarnogórskim. Na podstawie nagrodzonego tekstu Posljednji afterparty (pol. Ostatnie afterparty) powstało czytanie sceniczne w reżyserii Miny Ćirić, które zostało zaprezentowane w 2019 roku podczas HFestivalu w przestrzeniach Inicjatywy Młodych dla Praw Człowieka w Belgradzie.
Pešut współpracował przy czwartym projekcie Zespołu Europejskiego (koprodukcja Teatru Narodowego w Stuttgarcie, Teatru Nowego z Warszawy i Zagrzebskiego Teatru Młodych, przy wsparciu Niemieckiej Federalnej Fundacji Kultury). Premiera sztuki Clickworkers odbyła się 2020 roku w Stuttgarcie (Kammertheater, reż. Selma Spahić).
W 2020 roku miała także miejsca premiera spektaklu na podstawie jego sztuki H.E.J.T.E.R.I. (pol. H.E.J.T.E.R.Z.Y.) w Zagrzebskim Teatrze Młodych (reż. Judita Gamulin).
Jego utwór Presje mojego pokolenia albo o białej porcelanie ukazał się w zbiorze (Nie tylko) fragmenty. Wybór nowych dramatów chorwackich (2019).