MONOVID-19

TEATR WOBEC PANDEMII / MONODRAMY CHORWACKIE W PRZEKŁADZIE NA JĘZYK POLSKI

MÓWIĆ O CIELE JAK O CZYMŚ DOBRYM

Autor GORAN FERČEC

Zakle­ił kame­rę kawał­kiem taśmy, żeby go nie oglą­da­li, pod­czas gdy je przed kom­pu­te­rem, gdy je obiad z fil­mi­kiem na YouTu­be, w któ­rym kore­ań­ska poże­racz­ka Boki mil­czy, prze­żu­wa i prze­ły­ka, this shrimp is big but Boki­’s mouths are big­ger, naj­więk­sze usta Inter­ne­tu, one-bite Boki, jej prze­ja­da­nie się i prze­ły­ka­nie bez prze­żu­wa­nia pobu­dza­ją jego ape­tyt, ina­czej prze­stał­by jeść, tak jak prze­stał palić, tak jak prze­stał wycho­dzić, otwie­rać drzwi, odbie­rać tele­fon, wyno­sić śmie­ci, pła­cić rachun­ki, zaśle­pił oko kame­ry, bo nie chce, żeby kto­kol­wiek widział go bez ape­ty­tu, jak prze­żu­wa tyl­ko jed­ną stro­ną szczę­ki z powo­du wraż­li­wej szóst­ki, któ­ra nie mogła wybrać sobie gor­sze­go momen­tu, żeby się ode­zwać, we wszyst­kich pozo­sta­łych sytu­acjach jest mu wszyst­ko jed­no, wszyst­ko mu jed­no, jeśli oglą­da­ją go, jak wali konia albo śpi, albo wpi­su­je numer kar­ty, albo jak prze­cho­dzi przez zdję­cia w kata­lo­gu NYB, not your busi­ness, przez pik­se­le wspo­mnień, któ­re pra­gnie zacho­wać, ale nie chce ich udo­stęp­niać, kata­log do nie­udo­stęp­nia­nia, ulu­bio­ny kata­log, głów­nie zdję­cia męż­czyzn, cza­sa­mi nagich, cza­sa­mi ubra­nych, cza­sa­mi bez gło­wy, męż­czyzn, któ­rych spo­tkał, któ­rych chciał­by spo­tkać, któ­rych nigdy nie spo­tkał, któ­rych nigdy nie spo­tka, chłop­ca w tram­wa­ju, chłop­ca w pocią­gu, chłop­ca na uli­cy, nie­zna­ny tors z wyta­tu­owa­ną wia­do­mo­ścią, udo z bli­zną, ple­cy z pla­mą potu, znu­dzo­ny wymy­śla ich sła­bo­ści, zada­je im pyta­nia o to, co lubią, potem wrzu­ca ich do trash bina mię­dzy wła­sne odrzu­co­ne foto­gra­fie, w trash binie spo­ty­ka­ją się, on, wyrzu­co­ny z kata­lo­gu BENDER, i oni wyrzu­ce­ni z kata­lo­gu BOYS, usu­nię­ci, ponie­waż nie speł­nia­li ocze­ki­wań, prze­waż­nie omi­ja kata­log BENDER, nie chce widzieć prze­mia­ny, któ­rą prze­cho­dzi jego cia­ło, w rze­czy­wi­sto­ści to nie jest mu wszyst­ko jed­no, nie chce, żeby go widzie­li, jak prze­żu­wa i jak oglą­da, we wszyst­kich innych sytu­acjach jest mu wszyst­ko jed­no, jak wali konia, śpi, wpi­su­je numer kar­ty, pła­cze, ale nie chce świad­ków pod­czas prze­żu­wa­nia i podej­mo­wa­nia prób rekon­struk­cji wszyst­kie­go tego, co nie ule­gło zapo­mnie­niu, ulec zapo­mnie­niu brzmi jak nie­chcia­ne dziec­ko prze­mo­cy i przy­jem­no­ści, puste pole pomię­dzy pra­gnie­niem i apa­tią, osza­le­li­by­śmy bez zapo­mnie­nia, nie chce być oglą­da­ny, pod­czas gdy przy pomo­cy zdjęć pró­bu­je przy­wró­cić wspo­mnie­nia pór roku, spo­tkań, poda­nia ręki, potu, gdy pró­bu­je przy­wró­cić wspo­mnie­nia cia­ła, któ­re nie jest nie­bez­piecz­ne, od któ­re­go się nie ucie­ka, któ­re nie zagra­ża w przej­ściu, cia­ła, obok któ­re­go możesz usiąść, z któ­rym możesz poczy­nić pla­ny, któ­re­mu możeś coś szep­nąć, szep­ta­nie to ciche mówie­nie wyma­ga­ją­ce bli­sko­ści, prze­ka­za­nie tajem­ni­cy, któ­re wią­że się z koniecz­no­ścią przy­bli­że­nia się do jed­nej stro­ny twa­rzy oso­by słu­cha­ją­cej, pra­wie jak do poca­łun­ku albo groź­by, któ­rej nikt nie ma pra­wa usły­szeć, jak przy­wró­cić poczu­cie zaufa­nia w szep­ta­nie i wszyst­ko to, co sta­ło się zbyt bli­skie, nawy­ki zmie­nia­ją się tak szyb­ko, w jed­nej chwi­li, już włą­cza świa­tło w kory­ta­rzu łok­ciem, nigdy wcze­śniej nie uży­wał łok­cia, poza tym, że opie­rał na nim nudę, a wycią­gnię­tym łok­ciem doty­ka ludzi i przed­mio­tów jak kiku­tem, przy­su­wa wycią­gnię­ty łokieć jak płe­twę, a w rze­czy­wi­sto­ści pra­gnie się przy­tu­lić, z wycią­gnię­ty­mi łok­cia­mi prze­mie­rza świat jak z roga­mi, a w rze­czy­wi­sto­ści pra­gnie poczuć dłoń na ramie­niu, kle­pa­nie po ple­cach, opie­ra­nie się pier­si o pier­si, zatrzy­my­wa­nie odde­chu, spo­tka­nie, pod­czas któ­re­go przy­pad­ko­we dotknię­cia nie są zagro­że­niem, chce roz­luź­nić ręce, uło­żyć łok­cie tam, gdzie ich miej­sce, przy cie­le, pójść na spo­tka­nie bez omi­ja­nia, bez nie­po­trzeb­nej wie­dzy o nie­bez­pie­czeń­stwach, o kon­se­kwen­cjach, czu­je się jak kre­tyn z powo­du wła­snych łok­ci, czu­je się jak kre­tyn z powo­du taśmy kle­ją­cej na kame­rze, czu­je się jak kre­tyn z powo­du pani­ki, że cia­ło roz­pad­nie mu się w pik­se­le o złej roz­dziel­czo­ści, że zanik­nie w bitach powol­nych łączy, pod­czas gdy wszyst­kie inne cia­ła wyko­nu­ją ćwi­cze­nia roz­cią­ga­ją­ce, pomp­ki, robią pla­ny, pod­czas gdy wszę­dzie wokół panu­je pani­ka, on regu­lar­nie zmie­nia pościel i myśli o stra­te­giach ponow­ne­go pod­cho­dze­nia, o tym, jak się pod­cho­dzi, jak wyga­sza się nawyk omi­ja­nia, jak zno­wu uczy się mówić o cie­le, mówić o cie­le jak o czymś dobrym, o cie­le bez resz­ty, o cie­le, któ­re mówi, o cie­le, któ­re dru­gie­mu cia­łu mówi chodź­my się ruchać, a dru­gie cia­ło odpo­wia­da dobra, regu­lar­nie zmie­nia pościel i zasta­na­wia się, jak zno­wu mówić o cie­le, ale żeby to nie było na pamięć, żeby nie było w nawia­sach, spe­ak, memo­ry, spe­ak, języ­kiem, któ­ry w przy­pad­ku bra­ku cia­ła może stać się cia­łem, powiedz­my, pod­no­szę rękę i wącham wło­ski, liżę pot, któ­ry przy­po­mi­na jaką­kol­wiek inną sól cia­ła, nic, co języ­ko­wi nie było­by już zna­ne, pal­ca­mi ugnia­tam sutek, żeby był mięk­ki, zanim umy­ję go języ­kiem i przy­gry­zę do gra­nic wytrzy­ma­ło­ści, i wte­dy go ssę, i zmie­niam w naj­słab­szy punkt cia­ła, myślę o krwi, jęki zale­wa­ją cia­ło fala­mi, ude­rzam cię pię­ścią w pier­si, roz­kosz potrze­bu­je głę­bo­kich odde­chów, zarzu­cam ci koszul­kę na gło­wę, na twarz, bio­rę dru­gi sutek w usta, cia­ło zaczy­na współ­pra­co­wać, cia­łu zawsze potrze­ba tro­chę cza­su, żeby roz­po­zna­ło swo­je pra­gnie­nie, żeby się obu­dzi­ło, żeby o kimś pomy­śla­ło, żeby się napa­li­ło, przez koszul­kę roz­po­zna­ję doty­kiem usta i wpy­cham pal­ce głę­bo­ko, język haftu­je nie­zro­zu­mia­łe zna­ki na baweł­nie, pod­no­sisz nogi, ręka­mi zsu­wasz spodnie do kostek, już jesteś mokry, wil­got­nym, twar­dym fiu­tem dźgasz same­go sie­bie w brzuch, splu­wam tam, gdzie wyda­je mi się, że powin­ny być two­je usta, łok­ciem roz­ma­zu­ję śli­nę, wpy­cham ci łokieć w usta, ile się da, pro­por­cje ciał są w ide­al­nym ukła­dzie, ścią­gam ci koszul­kę z twa­rzy, cału­ję ucho, liżę szy­ję, zakry­wam ci dło­nią oczy, powta­rzam te same czyn­no­ści w tych samych miej­scach i za każ­dym razem cia­ło reagu­je, sia­dam ci na klat­kę pier­sio­wą, roz­pi­nam spodnie, wycią­gam fiu­ta, ude­rzam cię nim po twa­rzy, bie­rzesz go w usta naj­głę­biej jak możesz, zanim prze­łyk się nie zbun­tu­je i nie wywo­ła odru­chu, oddy­chasz nosem, rucham cię w usta, głę­bo­ko, cia­ło roz­luź­nia się z każ­dym ata­kiem, śli­na spły­wa ci po bro­dzie, przy­trzy­mu­ję ci ręce nad gło­wą, cału­ję cię w usta, śmie­jesz się, łapię cię za fiu­ta, ści­skam ci jaja, wykrę­casz cia­ło, żeby uśmie­rzyć ból, gry­zę two­je sut­ki, plu­ję ci na twarz, wty­kam nos pod two­ją pachę, wyobra­żam sobie, że ktoś nas oglą­da, uno­szę ci nogi, wącham two­je skar­pet­ki, bio­rę je w usta, ocie­ram się twa­rzą o two­je sto­py, zarzu­cam ci nogi nad gło­wę, cia­ło jest zawsze goto­we na coś wię­cej, niż czło­wiek tego ocze­ku­je, cia­ło zawsze zaska­ku­je, roz­su­wam two­je poślad­ki, sma­ku­ję twój odbyt, pene­tru­ję języ­kiem, splu­wam, masu­ję ci odbyt bocz­ną czę­ścią dło­ni, pal­ca­mi pocie­ram o two­je kro­cze, szep­czę coś do two­je­go odby­tu, opi­su­ję mu pewien waka­cyj­ny dzień na pustej pla­ży, mówię mu, że sta­ry świat jest zbu­rzo­ny, śli­nię pal­ce, wpy­cham ci pal­ce w dupę, naj­pierw jeden, potem dwa, potem trzy, wijesz się mię­dzy pra­gnie­niem i napię­ciem, gry­zę two­je poślad­ki, pal­ce z tył­ka wkła­dam ci od ust, pytam cię, jaki smak ma przy­szłość, pró­bu­jesz coś powie­dzieć, ale język tak szyb­ko robi się suchy, cia­ło tak szyb­ko zuży­wa język i zaczy­na przy­po­mi­nać sobie rze­czy, któ­re być może nigdy się nie wydarzą.

PRAWA AUTORSKIE: Wszel­kie pra­wa zastrzeżone.

Prze­kład z języ­ka chor­wac­kie­go: Gabrie­la Abrasowicz

GORAN FERČEC

(ur. 1978, Kopri­vni­ca) – dra­ma­to­pi­sarz, pisarz, dra­ma­turg, współ­re­ali­za­tor pro­jek­tów teatral­nych. Absol­went dra­ma­tur­gii na Aka­de­mii Sztu­ki Dra­ma­tycz­nej w Zagrze­biu. W 2011 roku w Zagrzeb­skim Teatrze Mło­dych odby­ła się pre­mie­ra spek­ta­klu na pod­sta­wie jego tek­stu Pismo Heine­ru Mül­le­ru (pol. List do Heine­ra Mül­le­ra) w reży­se­rii Boja­na Đorđe­va, z któ­rym czę­sto współ­pra­cu­je. Współ­au­tor cru­ising per­for­man­su Pro­tok žudn­je (pol. Prze­pływ pożą­da­nia). Reali­za­cja sce­nicz­na jego dra­ma­tu Rad­ni­ce u gla­do­van­ju (pol. Robot­ni­ce pod­czas straj­ku gło­do­we­go) mia­ła pier­wot­nie swo­ją pre­mie­rę w 2014 roku i była efek­tem pra­cy nad pro­jek­tem Vor den Hun­den w kopro­duk­cji teatrów Frin­ge Ensem­ble z Bonn i Schau­büh­ne Lin­den­fels z Lip­ska. Kolej­ny spek­takl na pod­sta­wie tego tek­stu został zre­ali­zo­wa­ny w 2017 roku w Zagrzeb­skim Teatrze Mło­dych w reży­se­rii Olji Lozi­cy. We współ­pra­cy ze zna­ną zagrzeb­ską gru­pą per­for­mer­ską „BAD­co.” Ferčec zre­ali­zo­wał pro­jekt Ispra­vci rit­ma (pol. Kory­go­wa­nie ryt­mu). W ramach pro­gra­mu Euro­pej­skiej Sto­li­cy Kul­tu­ry Rije­ka 2020 na zapro­sze­nie „BAD­co”. pisze tekst sce­nicz­ny Rad pani­ke (pol. Pra­ca pani­ki).

Tek­sty dra­ma­tycz­ne publi­ko­wał w cza­so­pi­smach „Frak­ci­ja”, „Kre­tan­ja”, „Kaza­li­šte” (Chor­wa­cja), „Sce­na”, „TkH-Teo­ri­ja­Ko­ja­Ho­da” (Ser­bia), „Buch­kul­tur” (Austria). W 2018 roku uka­zał się zbiór jego dra­ma­tów Pre­ko­vre­me­ni rad (pol. Godzi­ny nad­licz­bo­we). Autor powie­ści Ovdje neće biti čuda (pol. Tutaj cudów nie będzie), któ­ra zosta­ła doce­nio­na przez juro­rów naj­waż­niej­szych chor­wac­kich kon­kur­sów lite­rac­kich. Książ­ka ta zosta­ła prze­tłu­ma­czo­na na język mace­doń­ski. W przy­go­to­wa­niu jest prze­kład powie­ści na język nie­miec­ki (wydaw­nic­two: Resi­denz Ver­lag). Opu­bli­ko­wał zbiór trzy­na­stu ese­jów Pri­ru­čnik za jučer (pol. Pod­ręcz­nik do wczo­raj), w któ­rych opo­wia­da frag­men­ty histo­rii swo­jej rodzi­ny. Mate­riał ten powstał jako cykl przy­go­to­wy­wa­ny dla III Pro­gra­mu Chor­wac­kie­go Radia.

Utwór List do Heine­ra M. został opu­bli­ko­wa­ny w zbio­rze (Nie tyl­ko) frag­men­ty. Wybór nowych dra­ma­tów chor­wac­kich (2019).

fot. Mati­ja Ferlin