MONOVID-19

TEATR WOBEC PANDEMII / MONODRAMY CHORWACKIE W PRZEKŁADZIE NA JĘZYK POLSKI

MELANIA NIE PODA RĘKI

Autor RONA ŽULJ

Praw­da
Nale­ża­ło prze­wi­dzieć to nie­unik­nio­ne nieszczęście
Któ­re nie­uchron­nie dotknie
Spo­łe­czeń­stwo eko­no­mię kul­tu­rę przemysł
Według wszel­kich doniesień
Nale­ża­ło­by zna­leźć czas żeby współ­czuć dzie­ciom na świecie
Któ­re w tym roku a może też w następ­nym nie doświad­czą magii Disneylandu
Gardalandu
Albo Paryża
Przy­jęć uro­dzi­no­wych przy basenie
Wyobraź sobie
Ale nic z tego
Mela­nia sie­dzi w swo­im pokoju
W odcie­niach bie­li i złota
Takie odcie­nie jed­nak naj­le­piej pod­kre­śla­ją jej cerę
A jed­no­cze­śnie dają poczu­cie dobrobytu
I nie gry­zą się z żad­ną kom­bi­na­cją kolo­ry­stycz­ną jej strojów
A wiemy
Że Mela­nia ma ich wiele
Może ewen­tu­al­nie z jej srebr­ną sukien­ką bieliźnianą
Ale dni sukien­ki bie­liź­nia­nej w zasa­dzie już minęły
Dni tego mode­lu a nie pierw­szej damy
Dni cie­kaw­skich sut­ków a nie płaszcza
O Melanio
Te sut­ki napraw­dę żyły swo­im życiem
Spo­ty­ka­ły inne
Podobne
Większe
Ukry­te pod cięż­ką tka­ni­ną prze­zna­czo­ną do tego żeby naj­cen­niej­szy skarb pro­fe­sjo­nal­ne­go kró­licz­ka przy­bli­żyć mak­sy­mal­nie do twa­rzy poten­ta­tów dopó­ki ten kró­li­czek stoi jesz­cze obie­ma noga­mi na ziemi
Młodsze
Tak jędr­ne że zaraz mogły­by poroz­dzie­rać jedwab
Ale sko­ro jedwab został kupio­ny za pie­nią­dze ojca
Praw­dzi­we­go Mężczyzny
Było­by lepiej żeby tyl­ko gro­zi­ły takim skandalem
I swo­ją histo­rycz­ną misję wypeł­ni­ły pod okiem fotografa
Zary­so­wa­ne na wieczność
Z półprofilu
Pokój w odcie­niach bie­li i złota
Jest jesz­cze pięk­niej­szy gdy prze­by­wa w nim tyl­ko Melania
Bez wtargnięć
Teraz dopie­ro widzi że
To fak­tycz­nie pokój dla jed­nej osoby
Bez wzglę­du na metraż
Każ­dy pokój jest ide­al­nym poko­jem dla jed­nej osoby
Ale do tego nie powin­ni­śmy się publicz­nie przyznawać
Sło­wem jest przecudownie
Gdy cały świat lamentuje
Mela­nia nie narzeka
Mela­nii wyda­je się
Że z tym kry­zy­sem radzi sobie wyjąt­ko­wo dobrze
Lepiej niż z każ­dym poprzednim
Jak na przy­kład z kry­zy­sem z emigrantami
Z kry­zy­sem wywo­ła­nym gołę­biem poko­ju któ­ry wypadł jej z rąk
Z kry­zy­sem wywo­ła­nym wzo­rem w cęt­ki żyra­fy w sty­li­za­cji do Afryki
A jakże
Ten kryzys
Poja­wił się jak na zamówienie
Wyglą­da na to
Że Melania
Uro­dzi­ła się przygotowana
Na tego typu kryzysy
Zawdzię­cza to praw­do­po­dob­nie swoim
Solid­nym sło­weń­skim korzeniom
I aspo­łecz­nej naturze
Zarzu­ca­li jej to sto razy
Zwłasz­cza fotografowie
Taki cha­rak­ter widać na zdjęciu
Wycie­ka przez wykrój oczu
Wysy­ła jasny komu­ni­kat zawsze i w każ­dym formacie:
Zacho­waj dystans
To z pew­no­ścią nie jest dobre w modelingu
Nawet w przy­pad­ku high fashion
Nawet w przy­pad­ku high politics
Nie dla kobiety
Kobie­ta powin­na być bez­pro­duk­tyw­nie gięt­ka mięk­ka i ustępliwa
Jeśli wie­rzyć telewizji
Kobie­ta musi potra­fić szyb­ko i łatwo się otworzyć
Pozwo­lić objąć ramio­na chwy­cić rękę
Ale nie moż­na dzia­łać wbrew naturze
Zwłasz­cza swojej
Mela­nia nie poda ręki
Nawet Praw­dzi­we­mu Mężczyźnie
Nawet kie­dy ją o to prosi
Przed kamerami
Przed światem
Nic z tego
Jeden wymie­rzo­ny poli­czek zazwy­czaj wystar­cza żeby ostu­dzić zapędy
Jeden wymie­rzo­ny poli­czek po publicz­nym poja­wie­niu się
Tak to jest
Okropne
Nawet tri­ki modo­we nie wystar­cza­ją żeby ukryć swo­je ręce od potrze­bu­ją­cych małych rąk Praw­dzi­we­go Mężczyzny
Dla­te­go Mela­nia nosi płaszcz zarzu­co­ny na ramiona
Żeby nikt zbyt łatwo nie odgadł
Gdzie i pod jakim kątem uło­żo­na jest ręka
Żeby Praw­dzi­wy Męż­czy­zna zawsze jej od nowa szukał
Wysia­da­jąc z samolotu
Helikoptera
Wycho­dząc z hotelu
Domu
Sto­jąc przed swo­im naro­dem przed naro­dem a jakże
Szczy­tem był oczy­wi­ście incydent
Gdy od two­ich sta­ran­nie uło­żo­nych rąk przed ocza­mi publiczności
Doma­gał się małym pal­cem uścisku
Co moż­na zro­bić z takim życzeniem
Jak chwy­cić doro­słe­go czło­wie­ka za mały palec
Tak nie można
Nie przy choć­by­odro­bi­nie szacunku
Ale nie pod­da­wał się
Różo­wy mały palec ocie­rał się o two­ją dłoń
Szu­ka­jąc wejścia
Jak dziecko
Jak robak
Któ­ry nie wie że przez nie­go zgni­je wszyst­ko cze­go dotknie
I oto
W koń­cu Mela­nii jest to na rękę
Świat na jej miarę
I na mia­rę wie­lu innych
Jest tego pewna
Świat w któ­rym ręce trzy­ma­ne są przy sobie i dla sie­bie z peł­nym pra­wem i bez uspra­wie­dli­wia­nia się
Bez wzglę­du na to kto przed tobą stoi
Albo kto by cię chęt­nie przeprowadził
Przez świat
Wyobraź sobie
Cały świat
Jak­by nie wystar­czał jeden pokój
Izo­la­cja już daw­no powin­na stać się normą
Gdy­by zapy­tać o zda­nie Melanię
Tak jak cał­ko­wi­ty brak bliskości
Zwłasz­cza z nieznajomymi
Wyobraź sobie jakie to będzie cudowne
Znio­są koniecz­ność tule­nia dzie­ci na oddzia­łach szpi­tal­nych i w szkołach
I to dla ich bezpieczeństwa
A nie z powo­du two­jej rze­ko­mej oziębłości
Rze­ko­mo słoweńskiej
Przy­naj­mniej jesz­cze  przez kil­ka mie­się­cy jeśli nie lat
Co za błogość
Nie ma już grzecz­no­ścio­wych poca­łun­ków w policz­ki kurtyzan
Wymia­ny uprzej­mo­ści ze wszyst­ki­mi kobie­ta­mi któ­re spo­ty­kasz na swej drodze
Jak­by cho­dzi­ło o przyjaźń
I nie ma już uni­ka­nia minia­tu­ro­wych ust któ­ry­mi drę­czy cię Praw­dzi­wy Mężczyzna
Na plat­for­mach pod nie­bie­skim niebem
Unie­sio­ny wła­sny­mi hasłami
Koniec ze ścią­ga­niem ust w dzió­bek uni­ka­jąc kontaktu
W nadziei że mię­dzy wami pozo­sta­nie tro­chę wol­ne­go powietrza
Koniec z cofa­niem pod­bród­ka gdy mówią do cie­bie sto­jąc zbyt blisko
Żeby nie trą­cił cię ich oddech bo na pew­no nie słowa
Koniec z pozo­wa­niem w trójkącie
Gdy po pra­wi­cy Praw­dzi­we­go Męż­czy­zny stoi Córka
A z lewej stro­ny sto­isz ty
Albo z pra­wej sto­isz ty a z lewej króliczek
Ten sam albo jakiś inny
Zde­cy­do­wa­nie jakiś inny
Jaki ogrom­ny króliczek
Pra­wie nierzeczywisty
Mógł­by cię pod­nieść i prze­nieść przez pomiesz­cze­nie obra­ca­jąc w pra­wej ręce pałeczkę
Jakie to szczę­ście że coś takie­go nie wpa­dło mu do głowy
Być może przy­czy­nił się do tego fakt że Mela­nia zawsze gar­dzi­ła zasa­dą że pod­czas pozo­wa­nia do zdję­cia powin­no się objąć oso­bę sto­ją­cą obok ciebie
To znie­chę­ca do dal­szych kroków
O ile do tej pory było to możliwe
Ale od teraz
Nic z tych rze­czy nie sta­no­wi już problemu
Naprawdę
Mela­nia zawsze mia­ła szczęście
Nie może narzekać.
I nie ma powodu.

PRAWA AUTORSKIE: Wszel­kie pra­wa zastrzeżone.

Prze­kład z języ­ka chor­wac­kie­go: Gabrie­la Abrasowicz

RONA ŽULJ

(ur. 1985, Zagrzeb) – ukoń­czy­ła dra­ma­tur­gię na Aka­de­mii Sztu­ki Dra­ma­tycz­nej w Zagrze­biu. Jako dra­ma­turż­ka i (współ)autorka tek­stów sce­nicz­nych współ­pra­co­wa­ła przy reali­za­cji pro­duk­cji  w Teatrze &TD [Fury Revo­lu­tion Revi­val Tour, Lije­pa Naša (pol. Pięk­na Nasza), Žrtve zeml­jo­pi­sa (pol. Ofia­ry geo­gra­fii), Car­stvo rado­sti (pol. Kró­le­stwo rado­ści), Pija­ni­sti­ca (pol. Pia­nist­ka), Korio­lan i inne] oraz spek­ta­kli dla dzie­ci. Stwo­rzy­ła dwa autor­skie pro­jek­ty: Hom­ma­ge I (2011) i Iri­ni­na duša je kao sku­po­cje­ni kla­vir (pol. Dusza Iri­ny jest jak dro­go­cen­ny for­te­pian, 2013) oraz napi­sa­ła tek­sty dra­ma­tycz­ne [Sun­ce se smi­je (pol. Słoń­ce się śmie­je), Jed­na ili dvi­je ele­gi­je (pol. Jed­na albo dwie ele­gie), Pous­se Pous­se Noir] i sce­na­riu­sze. Pro­wa­dzi­ła warsz­ta­ty dla dra­ma­to­pi­sa­rzy pod­czas Tygo­dnia Dra­ma­tu Sło­weń­skie­go w Kran­ju w 2009 roku. Tłu­ma­czy z języ­ka sło­weń­skie­go na język chor­wac­ki, głów­nie tek­sty dramatyczne.